Źródła hagiograficzne podają, że po intensywnym okresie działalności apostolskiej Franciszek z Asyżu udał się na Alwernię, aby zgodnie ze swoim zwyczajem podjąć czterdziestodniowy post i modlitwę. Właśnie w kontekście milczenia i modlitwy Biedaczyna ujrzał w widzeniu zstępującego Serafina, bo tylko milczenie stwarza możliwość słuchania i przyjęcia Tego, który mówi. Głębokie pragnienie, ożywiające Biedaczynę do naśladowania Chrystusa i do całkowitego upodobnienia się do Niego, urzeczywistnia się na Alwerni w spotkaniu z Ukrzyżowanym, który wyciska na jego sercu i na ciele znaki miłości. Św. Bonawentura tak podsumowuje doświadczenie Franciszka: „Prawdziwa miłość do Chrystusa przekształciła kochającego, upodobniając go do Jego obrazu” (Życiorys większy, XIII, 5). Spotkanie z Umiłowanym staje się pieśnią uwielbienia. Dlatego też po spotkaniu z Ukrzyżowanym Franciszek układa Uwielbienie Boga Najwyższego, modlitwę, która wypływa z kochającego serca, całkowicie skupionego na Boskim Ty: „Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny, który czynisz cuda. Ty jesteś mocny, Ty jesteś wielki, Ty jesteś najwyższy” (Uwielbienie Boga Najwyższego, 1-2).
W rodzinie franciszkańskiej mamy niezwykłe święto:
wspominamy STYGMATY ŚW. FRANCISZKA.
Asyżanin jest pierwszym świętym, o którym wiadomo,
że otrzymał ten dar i nawet papieże bronili tej prawdy.
A rocznica tego wydarzenia niebagatelna: w tym roku mija 800 lat!
Kiedy Franciszek pozostawał w pustelni, która od miejscowości, gdzie jest położona, zwie się Alwernia, na dwa lata zanim oddał duszę Bogu, ujrzał w widzeniu Bożym stojącego nad sobą mężczyznę, mającego jakby sześć skrzydeł, z rękami wyciągniętymi, a z nogami złączonymi, przybitego do krzyża. Dwa skrzydła unosiły się nad głową, dwa wyciągały do lotu, dwa wreszcie okrywały całe ciało. Gdy święty sługa Najwyższego ujrzał to widzenie, jak najbardziej zadziwił się, ale nie wiedział, co ono miało dlań znaczyć. Bardzo się ucieszył i mocno uradował miłym i łaskawym względem, z jakim Serafin patrzył na niego. Jego piękno było niezwykle urzekające, ale całkowicie przejmowało trwogą jego przybicie do krzyża i udręczenie męką. Powstał więc, żeby tak powiedzieć, smutny i radosny zarazem, a radość i smutek na przemian brały w nim górę. Pilnie myślał, co by to widzenie mogło znaczyć i duch jego bardzo trapił się uchwyceniem tego znaczenia. I gdy tak nic pewnego nie pojmował z tej wizji, a jej nowość ogromnie zajęła mu serce, oto na jego rękach i stopach zaczęły ukazywać się znamiona gwoździ, jak to krótko przedtem widział nad sobą u męża ukrzyżowanego. Jego ręce i stopy wyglądały jak przebite w samym środku gwoździami. Główki gwoździ ukazały się po wewnętrznej stronie dłoni i na wierzchu stóp, a ostrza ich były po stronie odwrotnej. Znamiona te bowiem były okrągłe wewnątrz na rękach, a na zewnątrz podłużne. Z ciała wystawały grudki mięsa, które wyglądały jak czubki gwoździ zgięte i zagięte. Tak samo na stopach wycisnęły się znamiona gwoździ i wystawały z ciała. Także prawy bok, jakby przebity, miał podłużną bliznę, która często krwawiła, tak, że po wiele razy jego tunika i spodnie były spryskane świętą krwią.– Życiorys pierwszy Świętego Franciszka, 94-95
Świętować jako rodzina franciszkańska osiemsetlecie otrzymania stygmatów to zachęta do przywrócenia w naszym codziennym życiu modlitewnego i kontemplacyjnego wymiaru milczenia, stawiającego nas przed tym, co istotne, pozwalającego nam rozpoznać pragnienie nieskończoności tkwiące w naszych sercach, pomagającego nam wsłuchać się w siebie, w innych i w Boga. Zresztą nawet dzisiaj Biedaczyna jest ukazywany jako ten, który słuchanie uczynił stylem życia: „Św. Franciszek z Asyżu usłyszał głos Boga, usłyszał głos ubogiego, usłyszał głos chorego, usłyszał głos przyrody. A to wszystko przekształca go w pewien styl życia. Chciałbym, aby ziarno św. Franciszka rosło w wielu sercach” (Fratelli tutti, 48).
Po otrzymaniu świętych stygmatów „Franciszek zszedł z góry i niósł z sobą wizerunek Ukrzyżowanego, nie ręką artysty wykonany na kamiennych czy drewnianych tablicach, lecz palcem Boga żywego wyrażony na członkach jego ciała” (Życiorys większy, XIII, 5). I tak jak został dotknięty palcem Bożym, tak teraz on sam idzie na spotkanie ubogich, chorych i potrzebujących, aby ich przygarnąć, aby przekazać im miłość Bożą. Spotkanie z Ukrzyżowanym pobudza Franciszka do spotkania z „ukrzyżowanymi” na przestrzeni dziejów, których ból pragnie złagodzić, jak w epizodzie o człowieku dręczonym przez zimno, opisanym przez św. Bonawenturę: „Franciszek, rozpalony żarem Bożej miłości, wyciągnął rękę i dotknął go. I oto rzecz godna podziwu – pod wpływem dotknięcia tej świętej ręki, która miała w sobie żar serafickiego ognia, ustało zimno, a ogarnęło go ciepło wewnętrzne i zewnętrzne, jak gdyby z jakiegoś pieca został nań skierowany gorący strumień powietrza” (Życiorys większy, XIII, 7). Wspominać i czcić Franciszka dotkniętego przez Ukrzyżowanego przynagla nas do wyjścia poza siebie, aby „dotknąć cierpiącego ciała Chrystusa w innych” (Gaudete et exsultate, 37), a zarazem pozwolić się dotknąć i rzucić wyzwanie licznym dramatycznym sytuacjom bólu i cierpienia, w których jest pogrążonych tak wielu naszych braci i sióstr na całym świecie.
za: Konferencja Rodziny Franciszkańskiej, Centenario
Ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa.– Ga 6, 17
"Czy ty pragniesz wycisnąć w swoim sercu Chrystusa ukrzyżowanego?
Czy ty chcesz przemienić samego siebie? Jak wielką płoniesz miłością?
To jest tak, jak z żelazem, które dobrze rozgrzane staje się miękkie,
a wówczas można wycisnąć na nim jakikolwiek kształt czy figurę;
podobnie w sercu gorejącym miłością do Chrystusa ukrzyżowanego
wyciska się sam Ukrzyżowany lub krzyż Ukrzyżowanego,
a miłujący przemienia się lub przeobraża w Ukrzyżowanego, jak to było ze świętym Franciszkiem.
Niektórzy dziwią się, że kiedy święty Franciszek miał otrzymać stygmaty męki Pańskiej,
Serafin został wysłany do niego. Czyż, mówią, Serafin był ukrzyżowany?
Nie, ale Serafin jest duchem nazwanym tak od żaru, co oznacza,
że święty Franciszek był pochodnią miłości, gdy Serafin został doń wysłany.
To oznaczał ów duch.
Krzyż zaś, albo znak krzyża wyciśnięty na jego ciele oznaczał uczucie,
które on żywił wobec Chrystusa ukrzyżowanego i wtedy z tego żaru miłości przeobraził się cały w Ukrzyżowanego".
Czy ty chcesz przemienić samego siebie? Jak wielką płoniesz miłością?
To jest tak, jak z żelazem, które dobrze rozgrzane staje się miękkie,
a wówczas można wycisnąć na nim jakikolwiek kształt czy figurę;
podobnie w sercu gorejącym miłością do Chrystusa ukrzyżowanego
wyciska się sam Ukrzyżowany lub krzyż Ukrzyżowanego,
a miłujący przemienia się lub przeobraża w Ukrzyżowanego, jak to było ze świętym Franciszkiem.
Niektórzy dziwią się, że kiedy święty Franciszek miał otrzymać stygmaty męki Pańskiej,
Serafin został wysłany do niego. Czyż, mówią, Serafin był ukrzyżowany?
Nie, ale Serafin jest duchem nazwanym tak od żaru, co oznacza,
że święty Franciszek był pochodnią miłości, gdy Serafin został doń wysłany.
To oznaczał ów duch.
Krzyż zaś, albo znak krzyża wyciśnięty na jego ciele oznaczał uczucie,
które on żywił wobec Chrystusa ukrzyżowanego i wtedy z tego żaru miłości przeobraził się cały w Ukrzyżowanego".
Św. Bonawentura, Mowy o naszym świętym Ojcu Franciszku, V, 20
Święty Ojcze Franciszku,
przebity świętymi ranami Chrystusa,
błagaj Dawcę drogocennego
daru stygmatów,
aby nas raczył oczyścić i odnowić
w swoich świętych ranach.
przebity świętymi ranami Chrystusa,
błagaj Dawcę drogocennego
daru stygmatów,
aby nas raczył oczyścić i odnowić
w swoich świętych ranach.