• NIECH PAN OBDARZY CIĘ POKOJEM

W najwyższym ubóstwie

Ósmy w serii felietonów o św. Klarze

s. Paulina M. Kaczmarek OSC
Na początek małe zadanie. Na pomyślenie. :) Jak byś się poczuł, gdyby ktoś Ci powiedział: „Życzę Ci nieustannego życia w najwyższym ubóstwie!”??

„Co proszę?!” Tak, dobrze przeczytałeś! Nie w największym bogactwie, ale „życzę Ci nieustannego życia w najwyższym ubóstwie!” Brzmi jak złorzeczenie, prawda? A jeśli powiem Ci, że to nie jest złorzeczenie? Ale są to słowa wypowiedziane z głębi życzliwego serca, to co wtedy pomyślisz? Hm... „To chyba tylko jakiś wariat może tak życzyć!” I... to by się trochę zgadzało! Bo osoba, która to kiedyś napisała, faktycznie zwariowała... na punkcie ubóstwa. Jak się może domyślasz (jeśli zaglądałeś do poprzednich numerów „Ognia Jezusa”), to będzie chodzić o św. Klarę :) Chyba każdy święty ma swojego „hopla”. Dla św. Klary (i dla św. Franciszka oczywiście też :) tym „hoplem” było ubóstwo.

„Ja więc, Klara, niegodna służebnica Chrystusa i sióstr ubogich klasztoru św. Damiana i roślinka świętego Ojca, zastanawiając się z innymi moimi siostrami nad naszą tak wzniosłą profesją [...], odnawiałam wielokrotnie i dobrowolnie z siostrami nasze zobowiązanie wobec pani naszej, najświętszego ubóstwa, aby siostry, które są teraz i te, które przyjdą po mojej śmierci, nie mogły w żaden sposób od niego odstąpić. I jak ja gorliwie się zawsze starałam zachowywać święte ubóstwo przyrzeczone Panu i świętemu naszemu Ojcu Franciszkowi, i aby je inne siostry zachowywały, tak również siostry, które po mnie obejmą urząd, powinny je same zachowywać i dbać, aby je inne zachowywały. Dla większej zaś pewności postarałam się, aby Ojciec święty [...] i inni jego następcy potwierdzili swymi przywilejami naszą profesję najświętszego ubóstwa, które przyrzekłyśmy również naszemu Ojcu [Franciszkowi], abyśmy nigdy od niego w żaden sposób nie odstąpiły.”
Zdarza się, że to, co jednych razi, innych pociąga. Dlaczego tak jest? Czy to tylko kwestia tzw. gustów? Wydaje się, że sekret kryje się w miłości. Z łatwością idziemy za czymś, co szczerze pokochaliśmy. Jakaś drobna rzecz uczyniona przez nas dla kogoś nam bliskiego wręcz nas „uskrzydla”, a uczyniona dla kogoś, kogo nie za bardzo lubimy, wyciska z nas siódme poty. (Stąd refleksja: jeśli coś sprawia mi trudność, to może muszę zapytać siebie, jaka jest jakość mojej miłości?)

Klara całym sercem przylgnęła do ubóstwa. Kochała je. I to bardzo! Jaką widziała w nim wartość? Samo w sobie ubóstwo jest... ubogie w wartość. Ale Ona kochała to, co kochał JEZUS! Spoglądając Mu prosto w oczy i śledząc uważnym sercem karty Ewangelii, dobrze poznała upodobania Jego Serca. I tu w pewnym sensie już będzie kwestia gustu. Bo przecież Jezus miał wybór. Jako Syn Boży – Bóg – posiadał i posiada cały wszechświat. Człowieku, „gdybym był głodny, nie mówiłbym ci o tym, bo mój jest świat i wszystko, co go napełnia.” – mówi Bóg w Psalmie 50, 11, natomiast „Jezus Chrystus, będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9).

Dla nas. Dla mnie i dla Ciebie PAN stał się ubogi. Nagi i skromny całkowicie dał Siebie. Od samego początku droga Jezusa naznaczona była wyborem ubóstwa. Betlejemska bieda to nie był przykry zbieg okoliczności ani oznaka nieporadności Józefa (wybacz, o Święty!). To świadomy wybór Boży. „Zwróć, proszę, uwagę na [...] ubóstwo położonego w żłobie i owiniętego w pieluszki. O przedziwna pokoro, o zdumiewające ubóstwo! Król aniołów, Pan nieba i ziemi złożony w żłobie!” Z tego misterium Klara rodzi konkret dla swojego życia: „Przez miłość Najświętszego i Najmilszego Dzieciątka, owiniętego w bardzo biedne pieluszki i złożonego w żłóbku, oraz przez miłość Jego Najświętszej Matki, upominam, proszę i zachęcam moje siostry, aby zawsze nosiły ubogie odzienie.”

„Rozważaj pokorę, przy tym błogosławione ubóstwo, niezliczone trudy i udręki, które wycierpiał dla odkupienia rodzaju ludzkiego.” Jezus zawsze był w drodze. Zawsze wolny i gotowy, by w jednym momencie opuścić jedno miejsce, by udać się w inne. W końcu, „nie ma gdzie głowy położyć” (Łk 9,58) i najwyższym ubóstwie i samotności oddaje swego ducha w ręce Ojca.

Klara wybrała życie w odosobnieniu, nie szła na ulice miast, by głosić Słowo Boże; z resztą na tym etapie historii świata i Kościoła czynna ewangelizacja w wykonaniu kobiet była czymś nie do pomyślenia. Stąd też ta święta i rozpalona Bogiem asyżanka szuka własnych dróg, by móc naśladować swojego Mistrza na drogach prostego życia w murach klasztornych. Jej wyrzeczenie się wszelkich oznak zbytku i bogactwa znajdowało wielorakie wyrazy, tak jak miłość szuka sposobu, by się objawić.

Wspomnijmy jej ubóstwo wobec samej siebie. Klara była z pochodzenia szlachcianką, co już świadczy o pewnym statusie społecznym. A pośród szlachty pod względem zamożności znajdowała przednie miejsce – rodzina Favarone należała do bogatszych w mieście. Biograf powie o jej rodzinnym domu, iż był jakoby pałacem. Ruszmy wyobraźnię, jak mógł wyglądać... Pomijając już tego typu szczegóły, wiedzmy, że Klara w jednym momencie zostawia wszystko z wolnym sercem. Zamieszka w biednym, naznaczonym ciasnotą klasztorku; zamiast materaca używała trochę gałązek, które miały służyć za posłanie, a w późniejszym okresie, gdy choroba już przykuje ją do łóżka, zgodzi się jedynie na lichy siennik. Swoje ubrania łatała prawie w nieskończoność (w Asyżu można oglądać jej zachowany do dziś habit – kto go widział, ten zrozumie...). „Dlatego chociaż mogliście bardziej od innych zażywać przepychu, zaszczytów i godności świata, [...] odrzuciliście to wszystko, a całą duszą i sercem obraliście raczej najświętsze ubóstwo i niedostatek materialny, biorąc sobie Oblubieńca szlachetniejszego rodu, Pana Jezusa Chrystusa” – tak pisała do Agnieszki z Czech, ale to samo mogłaby powiedzieć o sobie.

A to i tak było za mało. Kto naprawdę i dojrzale kocha, temu zależy na tym, aby Umiłowany doświadczał też miłości od innych! Klara z wielką żarliwością dbała o to, by i jej siostry, dla których była duchową przewodniczką i nauczycielką, skłoniły się do zachowania ubóstwa. Klasztor Klary, pokładając całą ufność w Bożej Opatrzności, utrzymywał się z jałmużny. Bracia – towarzysze Franciszka - użebrane w ciągu dziennej kwesty jedzenie przynosili do bram San Damiano. Niejednokrotnie zdumienie ogarniało siostry w sytuacji, gdy kwestarze przynosili całe bochenki chleba, a Klara... narzekała, że takie nietknięte, świeże i całe, bo ułomki i resztki są takie piękne! „Zrozumieliście, wierzę w to mocno, że Pan obiecuje i daje królestwo niebieskie tylko ubogim, bo jeśli się kocha rzeczy doczesne, traci się owoce miłości.”

„O błogosławione ubóstwo! Ono miłujących je serdecznie obdarza wiecznymi bogactwami. O święte ubóstwo! Kto je posiada i pragnie go, temu Bóg przyrzeka królestwo niebieskie i niewątpliwie daje chwałę wieczną i życie błogosławione. O miłe Bogu ubóstwo! Jego towarzystwo raczył sobie ponad wszystko obrać Jezus Chrystus, który władał i włada niebem i ziemią, który przemówił i wszystko powstało.”

W tej delikatnej, ale jakże umiłowanej kwestii życia bez własności, Klara wprawiała w niemały kłopot samego papieża. A na dodatek niejednego, ale wszystkich, którzy za jej życia pełnili posługę na Stolicy Piotrowej. Zakony istniejące już za czasów Franciszka i Klary, jak np. benedyktyni, zobowiązywali się do życia bez własności osobistej. Mnich nie mógł nic posiadać na własność. Ale ich wspólnoty mogły mieć własne posiadłości i inwestycje, które zapewniały klasztorom funkcjonowanie, a nieraz były np. to wielkie hektary gruntów. Natomiast w sercach Klary i Franciszka zrodziło się przekonanie, że wypełnić Ewangelię mamy nie tylko w pojedynkę, ale jako wspólnota! I jako bracia i siostry dać świadectwo o tym, że prawdziwy skarb mam w niebie! Na ziemi nie warto, bo i tak mole zjedzą, zardzewieje albo przyjdzie powódź. Więc żyjmy z Bożej Opatrzności, która jest niezawodna. Pełna Bożego Ducha i wiary niezłomnej tak, że aż nie do wiary, Klara zdecydowała, że ani ona sama ani jej siostry nie będą miały posiadłości, prócz tego, by klasztor mógł być przyzwoicie oddzielony i mieć miejsce na ewentualne własne grządki. I tyle. Żadnych stałych dochodów dla klasztoru, żadnych zabezpieczeń. „W tym jest dostojeństwo najwyższego ubóstwa, że ono ustanowiło nas, moje najdroższe siostry, dziedziczkami i królowymi królestwa niebieskiego, uczyniło ubogimi w rzeczy doczesne, a uszlachetniło cnotami. Ono niech będzie waszym udziałem i prowadzi do ziemi żyjących. [...] Nie chciejcie nigdy niczego innego na ziemi posiadać.” Mimo nalegań papieży, ich racjonalnych argumentów, w sercu znała wolę Bożą. I gdy otrzymywała odpowiedź odmowną, cierpliwie ale i wierne pytała znowu. Jak to się mówi: jeśli nie drzwiami to oknem... To wydeptywanie progów u Ojca świętego (choć oczywiście nie wychodziła z klauzury :) trwało 40 lat - cały jej okres życia zakonnego. Ale doczekała się. Bullę papieską zatwierdzającą sposób życia dla sióstr z San Damiano, wraz zapewnieniem, że nikt nie zmusi jej wspólnoty do posiadania czegokolwiek na własność, otrzymała dzień przed śmiercią, 11 sierpnia 1253 roku. A właściwie to jestem zdania, że to było trochę inaczej. Otrzymała od samego papieża potwierdzenie tego, co najbardziej wyryło się w jej duszy, i już wiedziała, że teraz może spokojnie odejść, zostawiając swoje siostry kroczące po właściwej ścieżce. Zmarła z bullą w ręku.

„Uboga dziewico, obejmij ramionami ubogiego Chrystusa. Patrz na Niego, który dla ciebie został wzgardzony; stań się dla Niego wzgardzona na tym świecie i idź za Nim.” Drogi Bracie/ Siostro, która czytasz te słowa... Życzę Ci takiej tęsknoty za Niebem, by ziemia straciła dla Ciebie wartość. I niech się to spełni w Twym życiu, choćby – i nie boję się tego napisać!! – miałoby się to zrealizować „w najwyższym ubóstwie” Panie, daj nam serce wolne ze względu na Ciebie! Amen!
Wszystkie nieoznaczone cytaty pochodzą z pism św. Klary.