• NIECH PAN OBDARZY CIĘ POKOJEM

Św. Klara jako wzór życia
oddanego Bogu i ludziom

Homilia w uroczystość św. Klary, 11.08.2003 r.

o. Cecylian Niezgoda OFMConv
Drodzy w Chrystusie Panu!

Święta Matka Klara przez 42 lata żyła ze swoją wspólnotą sióstr w klasztorze w San Damiano, w klauzurze, na kontemplacji. Oczywiście ten Jej klasztor w San Damiano, w którym dzisiaj są bracia mniejsi, był wzorem dla wszystkich innych klasztorów. A więc tutejszy klasztor - młody tutejszy klasztor, powinien interesować się tym klasztorem św. Klary z San Damiano, gdzie po Niej pozostały pamiątki w wielkiej ilości. Ponieważ dzisiejszy klasztor sióstr klarysek w Asyżu - z grobem św. Klary - ma inny charakter aniżeli w San Damiano, dlatego nie jest już tym prawzorem, chociaż jest bardzo czcigodny. Otóż jeśli chodzi o życie w tym pierwotnym klasztorze św. Damiana, to opisał je pierwszy biograf św. Klary, brat Tomasz z Celano, w pierwszym życiorysie św. Franciszka - brat Tomasz z Celano osobiście znał dobrze samą św. Klarę i ową wspólnotę św. Damiana. W życiorysie tym zaznaczył: "na Niej właśnie powstała szlachetna budowla z najcenniejszych pereł, które pochwałę otrzymują nie od ludzi, ale od Boga". A jakie widział cechy życia tej wspólnoty pierwotnej? Wyliczył ich siedem. Dlaczego? Bo 7 w języku biblijnym jest liczbą symboliczną. Wyliczę tylko te przymioty bez dłuższego komentowania - a siostry będą dobrze rozumieć o co chodzi. W owej wspólnocie św. Damiana pierwsza cecha to wzajemna miłość, druga to pokora, trzecia dziewictwo i czystość, czwarta największe ubóstwo, cecha piąta to umartwienie i cichość, szósta cierpliwość, a siódma kontemplacja. Może dobrze byłoby powtórzyć tak szybko: wzajemna miłość, pokora, dziewictwo i czystość, największe ubóstwo, umartwienie i cichość, cierpliwość, kontemplacja. Tę "Vita prima" - czyli "Żywot pierwszy św. Franciszka", napisał brat Tomasz z Celano po kanonizacji św. Franciszka, a więc w roku 1228, za życia św. Klary, a papież Grzegorz IX ten żywot aprobował dokładnie 29 lutego w następnym roku - przyjął, zatwierdził i polecił, by go się trzymano tzn., że taki był właśnie obraz życia w San Damiano w roku 1228, za życia św. Klary. A wtenczas właśnie w tym klasztorze było już 50 ubogich sióstr. Ten klasztor był już wtedy troszkę rozbudowany, żeby się mogły wszystkie siostry pomieścić. To była relacja brata Tomasza z Celano, naocznego świadka tegoż życia w owym pierwotnym klasztorze, ale największe uznanie i pochwały otrzymała św. Klara od kolejnych papieży. i sam Tomasz z Celano zaznacza - mówiąc o papieżu Grzegorzu IX, bo właśnie on wtenczas był papieżem, gdy autor pisał ten swój żywot - że pokładał on nadzwyczajną ufność w modlitwach Świętej. Często gdy powstała jakaś trudność, czy to w czasie gdy był biskupem Ostii, czy później, kiedy był wyniesiony na najwyższy urząd apostolski, zwracał się listownie do tej dziewicy, prosząc ją o wsparcie modlitwą i doświadczał Jej pomocy. Ten akt pokory naprawdę godny jest rozważania - zapewne wiedział co potrafi miłość i że dziewice mają wolny wstęp na konsystorz Boskiego Majestatu, jeśli bowiem Król nieba daje samego siebie tym, którzy gorąco Go kochają, to czegoż by nie mógł udzielić tym, co pokornie Go proszą o rzeczy należyte. i chcę tutaj zrobić poprawkę samego siebie - bo ten tekst brat Tomasz napisał nie w żywocie św. Franciszka, tylko już w żywocie św. Klary, ponieważ on był też autorem tego żywota, a pisał go po kanonizacji św. Klary.

Zatem cieszyła się św. Klara ogromnym szacunkiem Kościoła, bo była mu też wierna do końca swojego życia. Kościół dał wyraz swojego uznania wobec Jej dzieła i życia najpierw przez dość szybką kanonizację, ponieważ została wyniesiona na ołtarze już dwa lata po swojej śmierci. Ale jeszcze przed Jej śmiercią papież Innocenty IV odwiedził Ją chorą, zatwierdził Jej regułę, a potem, gdy za kilka dni zmarła, prowadził Jej pogrzeb. Rzecz dość wyjątkowa, żeby pogrzeb jakiejś innej świętej czy świętego prowadził papież, a to się zdarzyło św. Klarze. Prowadził ten kondukt pogrzebowy od św. Damiana do św. Jerzego, tam gdzie dzisiaj jest bazylika św. Klary, i tam w tym samym grobie, gdzie był pochowany św. Franciszek, została i Ona pochowana. I papież Innocenty IV zaraz po Jej śmierci wdrożył proces kanonizacyjny, chociaż już w czasie tego procesu zmarł i dlatego dopiero jego następca Aleksander IV wyniósł Ją na ołtarze - kanonizował. Ale chociaż tamci papieże, którzy oczywiście znali św. Klarę, tak Ją uhonorowali, to w naszych czasach Ojciec święty Jan Paweł II nie mniej wysławiał Ją w związku z 800 - leciem Jej urodzin i w różnych innych okazjach, zwłaszcza wtedy gdy w Asyżu odbywały się modły o pokój. Mówił między innymi do sióstr: "Jest rzeczą konieczną powtórzyć dziś odkrycie jakiego dokonała św. Klara z Asyżu; konieczne jest odkrycie tego charyzmatu, tego powołania - domaga się tego boska legenda Franciszka i Klary; nie wyobrażacie sobie jak wy - ukryte - jesteście ważne dla życia Kościoła. Ile problemów i spraw od was zależy". A że Ojciec święty Jan Paweł II tak wielką wagę przykładał do modlitwy sióstr kontemplacyjnych świadczy fakt, że 13 maja 1994r. założył na terenie Watykanu klasztor kontemplacyjny, który nazwał Mater Ecclesiae - Matka Kościoła, i co znamienne - postanowił on, że co pewien czas siostry w tym klasztorze będą się wymieniały tzn., że inny zakon kontemplacyjny będzie obejmował tę posługę duchową dla Kościoła. Ale na pierwszy rzut wtenczas - w 1994 roku - poprosił do tego klasztoru siostry klaryski. Jeżeli sam Ojciec święty - i ci papieże za Jej życia, i teraz Ojciec święty Jan Paweł II - tak bardzo ceni rolę św. Klary w Kościele - tamtą rolę w XIII w., ale też przecież przez całą historię, aż do dnia dzisiejszego, poprzez swoje siostry, poprzez swoje klasztory, które z biegiem czasu rozróżniły się (dzisiaj jest cały szereg tych kongregacji sióstr klarysek i mają też różne nazwy) - to siostry tamtego klasztoru i tego klasztoru nowego jak najbardziej powinny mieć świadomość, że wchodzą i spełniają rolę samej św. Klary. Rolę w Kościele, którą tak podkreślił Jan Paweł II - a Kościół jak najbardziej potrzebuje naszej modlitwy, naszego umartwienia, po prostu naszej miłości Boga i bliźniego. Amen.